Kiedy bierzesz samochód w leasing, tak naprawdę nie jest on twój. Nie masz do niego dostępu. Samochód znajduje się pod kontrolą firmy leasingowej. Firma ta będzie spłacać raty do czasu wygaśnięcia umowy leasingowej, ale Ty stracisz prawo własności. Oznacza to, że jeśli zostawisz samochód w jakimś miejscu i ktoś go ukradnie, nie będziesz w stanie odzyskać poniesionych strat. Jeśli samochód zostałby skradziony, firma przestałaby dokonywać płatności, a klient musiałby szukać sposobu na zdobycie nowego pojazdu. Taki scenariusz miał miejsce w moim przypadku.
Kiedy w 2012 r. dostałem pierwszą pracę jako inżynier oprogramowania, kupiłem używany samochód. To był świetny samochód i uwielbiałem nim jeździć. Nie odpowiadał jednak moim potrzebom jako osoby samotnej, więc postanowiłem wziąć go w leasing. Sprawdziłem różne dostępne firmy leasingowe i wybrałem LeaseQ. Podpisałem umowę na trzy lata i wpłaciłem zaliczkę w wysokości 2 500 PLN. Spłaty rozpoczęły się 1 września 2012 r. i wynosiły 430 PLN miesięcznie.
W tamtym czasie płatności wydawały się rozsądne. Pracowałem w dużej firmie, która zapewniała mi dobrą pensję. Byłem młodym profesjonalistą i mogłem sobie pozwolić na miesięczne spłaty. Nie miałem pojęcia, że będę spłacał ratę przez prawie pięć lat. Wszystkie płatności dokonywałem w terminie.
W lutym 2017 r. umowa najmu dobiegała końca. Zacząłem zastanawiać się nad kupnem nowego samochodu. Miałem kilka opcji, ale chciałem uniknąć długoterminowych zobowiązań. Jednym z samochodów, które brałem pod uwagę, była Honda Accord. Wiedziałem, że będę potrzebował samochodu z ręczną skrzynią biegów, a to oznaczało, że muszę być elastyczny. Postanowiłem, że przyjrzę się samochodowi Accord po zakończeniu umowy leasingowej.
Planowałem jeździć tym samochodem do czasu wygaśnięcia umowy leasingowej, a następnie rozpocząć poszukiwania nowego samochodu.
W marcu kończył się okres leasingu. Od jakiegoś czasu myślałem o kupnie nowego samochodu, ale nie byłem gotowy na żadne zobowiązania. Ostatni dzień leasingu przypadał na 31 marca, a ja nie wiedziałem, gdzie będę miał samochód 1 kwietnia. Zacząłem szukać używanego Accorda na Craigslist i znalazłem egzemplarz z ręczną skrzynią biegów. Wyglądało to na dobrą ofertę, więc zadzwoniłem do sprzedawcy, aby dowiedzieć się, ile za niego weźmie.
Powiedział mi, że jest skłonny zaakceptować wymianę mojego obecnego samochodu na kwotę 1200 PLN, ale będę musiał kupić ten samochód. Powiedział, że chce 9000 dolarów. Byłem zszokowany. To było o wiele więcej, niż przewidziałem w budżecie. Samochód był stary i nigdy nie sądziłem, że wydam tyle pieniędzy na samochód. Planowałem, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy kupię nowszy samochód. Teraz będę musiał poczekać co najmniej rok. Nie chciałem dokonywać tego zakupu.
Zapytałem go, ile chce za samochód. Powiedział, że nie wie, ile jest wart, ale że weźmie 1600 PLN. Powiedziałem mu, że nie jestem zainteresowany i podziękowałem mu za poświęcony czas. Powiedział, że chce sprzedać samochód, bo musi zapłacić podatki, więc odchodzi. Odłożyłem słuchawkę.
Wróciłem na stronę internetową, aby sprawdzić model Accord. Zobaczyłem, że ma wiele problemów. Tylne panele boczne były pokryte rdzą. W samochodzie brakowało wycieraczki. Wnętrze było brudne. Kierownica była poluzowana, a w samochodzie był wyciek oleju. To był zły samochód, a ja nie chciałem nim jeździć. Nie było mnie też stać na kupno samochodu z tyloma problemami.
Uznałem, że sprzedawca musiał być zdesperowany, bo cena była tak niska. Zadzwoniłem do firmy leasingowej i wyjaśniłem sytuację. Zgodzili się na wcześniejsze rozwiązanie umowy leasingowej. Byłem bardzo szczęśliwy i pomyślałem, że to świetna okazja. Dealer musiał być zdesperowany. Dostałbym samochód za darmo.
Firma leasingowa przysłała mi list, w którym poinformowała mnie, że mogę przestać płacić raty. Dali mi spokój, ale nie wyświadczyli mi żadnej przysługi. Nie miałem żadnych oszczędności i nie wiedziałem, co mam zrobić. Jeździłem samochodem do końca umowy leasingowej, a potem przestałem go spłacać. Nadal musiałem płacić podatki i opłaty. Kiedy pojechałem po samochód, sprzedawca powiedział, że tytuł własności będzie na moje nazwisko. Byłem zdezorientowany. Nie sądziłem, że samochód jest mój. Chciałem się go po prostu pozbyć. Pomyślałem, że zostałem wykorzystany. Zadzwoniłem do firmy leasingowej, aby zapytać o dokumenty. Powiedzieli, że wysłali je do mnie. Nie rozumiałem, jak mogli oddać samochód, za który nadal byli odpowiedzialni.